Letnie igrzyska olimpijskie 2020 w Tokio rozpoczną się 23 lipca. Niektóre byłe olimpijskie miasta, np. Montreal, były w stanie zagospodarować część obiektów sportowych powstałych przy okazji imprezy sportowej. Najczęściej te masowe inwestycje są burzone bądź niszczeją w samotności. Więcej takich informacji znajdziesz na Letnie Igrzyska Olimpijskie 1896, oficjalnie znane jako Igrzyska I Olimpiady – wielosportowe zawody, które miały miejsce w Atenach od 6 do 15 kwietnia 1896 roku. Oficjalnego otwarcia dokonał król Grecji Jerzy. Były to pierwsze igrzyska olimpijskie od czasów starożytnych . Ateny wybrano na gospodarza igrzysk podczas kongresu zorganizowanego w czerwcu 1894 roku w Paryżu przez Ta pięciominutowa lektura ma rozwiązanie dla zagorzałych fanów igrzysk olimpijskich. Oglądaj Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2018 na Kodi za darmo dzięki najszybszemu połączeniu VPN. Wykonaj raz opisane czynności i ciesz się ulubionymi sportowcami od 5 do 25 lutego na Kodi za darmo. Zainstaluj dodatek Kodi, który najlepiej Ci odpowiada. „Możliwe, że MKOl był trochę zmęczony ostatnimi igrzyskami w Tokio, ponieważ tak wielu jeździło na tym i udało im się utrzymać te mecze. „Może się trochę powstrzymywać, ale to jedyny komentarz, jaki mogę w tej chwili zrobić”. Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie 2022 potrwają od 4 do 20 lutego 2022 r. Plus oczywiście olimpijskie bilety na korty Rolanda Garrosa. Czy wyprawa na rozgrywane na przełomie lipca i sierpnia 2024 igrzyska jest cenowo porównywalna z wakacjami w Grecji bądź Vay Tiền Online Chuyển Khoản Ngay. Medalistom olimpijskim przysługuje w Polsce świadczenie finansowe, nazywane emeryturą olimpijską Jednak, aby ją uzyskać, należy spełnić kilka ważnych warunków oraz złożyć odpowiedni wniosek, ponieważ nie przysługuje ona "z urzędu" Wysokość emerytury olimpijskiej różniła się na przestrzeni lat i obecnie wynosi prawie 3 tys. zł Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej W piątek 23 lipca oficjalnie rozpoczęły się letnie igrzyska olimpijskie w Tokio. Każdy polski olimpijczyk, który odniesie sukces w postaci medalu, a tym samym przyczyni się do rozsławienia Polski na arenie międzynarodowej, może ubiegać się o comiesięczne otrzymywanie świadczenia pieniężnego w wysokości prawie 3 tys. zł. Jak widać świetny wynik sportowy to nie tylko sława i jednorazowa nagroda finansowa. Dalsza część tekstu znajduje się pod materiałem wideo Za co przysługuje emerytura olimpijska? Świadczenie zwane emeryturą olimpijską przyznawane jest sportowcom, którzy zdobyli przynajmniej jeden medal, bez różnicy czy złoty, srebrny lub brązowy, na takich imprezach jak: igrzyska olimpijskie, zawody „Przyjaźń 84” - dla sportowców zakwalifikowanych na igrzyska olimpijskie odbywające się w 1984 r. w Los Angeles, igrzyska paraolimpijskie, zawody osób niepełnosprawnych przed rokiem 1992, które stanowiły odpowiednik igrzysk paraolimpijskich, igrzyska głuchych, zawody sportowe przed 2001 r., będące odpowiednikiem igrzysk głuchych. Czytaj także: Ile za medale zarobią polscy sportowcy? System jest zróżnicowany Kto może otrzymać? Zawodnicy, którzy chcą wnioskować o to świadczenie pieniężne, muszą spełnić także kilka innych warunków, które nie do końca są związane z rywalizacją sportową. A mianowicie każdy wnioskujący: ukończył 40. rok życia - jeżeli uczestnik igrzysk olimpijskich otrzymał medal jeszcze przed wejściem w życie ustawy z 2010 r, wystarczy, że ukończył 35. rok życia, nie może być skazany prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo lub umyślne przestępstwo skarbowe, nie może być karany za doping, musi posiadać obywatelstwo Polskie, ma stałe miejsce zamieszkania na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej, państwa członkowskiego Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA) - strony umowy o Europejskim Obszarze Gospodarczym lub Konfederacji Szwajcarskiej. Niestety na emeryturę olimpijską nie mogą liczyć trenerzy, którzy mają ogromny wkład w przygotowanie olimpijczyka do zdobycia upragnionego medalu. Nie oznacza to, że nie zostanie on nagrodzony. W przypadku sukcesu medalowego swojego podopiecznego trener otrzymuje jednorazową nagrodę w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. W tym przypadku wysokość wypłacanej kwoty jest uzależniona od zdobytego przez zawodnika medalu. Czytaj także: Tokio 2020. Kolejny emocjonujący dzień dla kibiców. Co czeka nas trzeciego dnia igrzysk? Ile wynosi emerytura olimpijska w 2021 r.? Emerytura olimpijska w danym roku budżetowym ustalana jest na podstawie kwoty bazowej dla członków korpusu służby cywilnej. Jej wysokość ustala ustawa budżetowa wraz z uwzględnieniem mnożnika owej kwoty, wynoszącego 1,4. Zgodnie z art. 9. 1. Ustawy budżetowej na rok 2020 kwotę bazową dla członków korpusu służby cywilnej ustalono na poziomie 2 031,96 zł. To oznacza, że wysokość emerytury olimpijskiej w 2021 r. wynosi 2844,74 zł. Wynik ten został otrzymany po pomnożeniu kwoty 2031,96 zł i współczynnika 1,4. Warto zaznaczyć, że taką samą wysokość świadczenia otrzymują zawodnicy, którzy zdobyli medal złoty, srebrny czy brązowy. Poza tym zawodnicy, którzy zdobyli więcej niż jeden medal nie otrzymują wielokrotności tej kwoty. W związku z tym wysokość emerytury jest taka sama dla zawodnika, który zdobył jeden medal jak u zawodnika, który wywalczył dwa lub trzy krążki. Ważny jest też fakt, że wyliczona kwota jest już wartością netto, od której nie pobiera się składek na ubezpieczenie zdrowotne oraz społeczne. Ponadto emerytura olimpijska w Polsce nie jest objęta podatkiem dochodowym. Czytaj także: Zobacz gdzie oglądać igrzyska olimpijskie w Tokio Jak uzyskać? Każdy medalista wspomnianych na początku tekstu zawodów może starać się o emeryturę olimpijską dopiero po zakończeniu swojej kariery sportowej oraz kiedy osiągnie wiek emerytalny sportowców. Należy wiedzieć, że świadczenie to nie jest przyznawane „z urzędu”. Aby je uzyskać, każdy zawodnik, musi przygotować i złożyć specjalny wniosek o jego przyznanie do Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, dołączając do niego takie dokumenty jak: zaświadczenie z Polskiego Komitetu Olimpijskiego potwierdzające zdobycie medalu, zaświadczenie z Polskiego Komitetu Sportowego potwierdzające zaprzestanie uczestnictwa w zawodach sportowych, dokument potwierdzający obywatelstwo Polskie, zaświadczenie o niekaralności. Czytaj także: Vital Heynen: nie mogę zagwarantować, że Kubiak zagra w kolejnym meczu O przyznaniu świadczenia decyduje minister właściwy do spraw kultury fizycznej. Jest ono wydawane co miesiąc aż do końca życia sportowca. Igrzyska olimpijskie w Pekinie są - jak do tej pory- koszmarem dla Natalii Czerwonki. Panczenistka przebywa na izolacji. Pokazała, co dostaje do jedzenia. 04 Lutego 2022, 10:53 Materiały prasowe / PZŁS/Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: Natalia Czerwonka Pekin 2022. Sześć rzeczy, których nie wiecie o Chińczykach Natalia Czerwonka jest jedną z najbardziej doświadczonych polskich panczenistek. Do Pekinu pojechała, aby wziąć w udział w jej czwartych igrzyskach olimpijskich. Miała też nieść polską flagę na ceremonii otwarcia imprezy. Piękne plany zamieniły się w koszmar. Czerwonka po przylocie do Chin uzyskała pozytywny wynik testu na koronawirusa. Trafiła na izolację, na której przebywa już od ośmiu dni. Aby ją opuścić, musi przez dwa kolejne dni otrzymać negatywny test. "Niech ktoś mnie obudzi i powie, że to tylko zły koszmar" - napisała w środę w mediach piątek natomiast Czerwonka pokazała to, co dostaje do jedzenia na izolacji. Zaczęła od śniadania i trzeba przyznać jej rację - nie wygląda zbyt apetycznie. "Śniadanie godne igrzysk olimpijskich" - napisała ironicznie. "Jedyne o czym marzę, to znaleźć się w domu" - dodała. Kilka godzin później Czerwonka "pochwaliła się" obiadem. Nie był on dla niej żadnym zaskoczeniem. "Obiad podano - od czterech dni ten sam makaron i sos. I z marzeń o igrzyskach, marzysz o powrocie do domu" - skomentowała. W ten sposób Czerwonka pokazała kolejne absurdy igrzysk w Pekinie. Wcześniej sportowcy dzielili się już różnymi nietypowymi sytuacjami - jak choćby tym, że niektórzy musieli spać w pokoju, gdzie temperatura wynosiła zaledwie 12 stopni Celsjusza. Największe kontrowersje i tak budzi zamieszanie koronawiroswe. Zawodnicy codziennie są testowani i każdego dnia na kwarantannę trafiają kolejni także: - "To jest jakiś żart". Polski obóz rozgoryczony decyzją w sprawie Maliszewskiej - Trzeci trening bez wielu gwiazd. Świetna dyspozycja Słoweńców ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok! WP SportoweFakty Igrzyska olimpijskie Pekin2022 Łyżwiarstwo szybkie Sporty zimowe Polska Natalia Czerwonka Data utworzenia: 26 lipca 2021, 15:04. Zwycięstwo na olimpiadzie to dla sportowca nie tylko powód do dumy. Każdy, kto zdobędzie medal na igrzyskach olimpijskich, igrzyskach paraolimpijskich oraz igrzyskach głuchych ma prawo do dodatkowego świadczenia potocznie nazywanego emeryturą olimpijską. Sportowcy muszą jednak nie tylko zdobyć medal, ale także spełnić kilka warunków. Emerytura olimpijska. Ile wynosi i kto może na nią liczyć? Foto: Kai Pfaffenbach / Reuters Igrzyska olimpijskie w Tokio rozpoczęły się oficjalnie w piątek 23 lipca. Każdy sportowiec, który startuje w igrzyskach oczywiście liczy na wygraną. Jeśli to mu się uda, to nie tylko zdobędzie sławę, nawet jeśli chwilową, ale także zapewni sobie finansowe wsparcie do końca życia. O rany! On NAPRAWDĘ powiedział to w telewizji podczas igrzysk. Nie wiedział, że ma włączony mikrofon... A teraz wstyd na cały świat Sportowcom, którzy zdobyli przynajmniej jeden medal (nie ma znaczenia czy brązowy, srebrny, czy złoty) przysługuje świadczenie nazywane emeryturą olimpijską. Liczą się medale uzyskane w następujących zawodach: igrzyska olimpijskie, zawody „Przyjaźń 84” - dla sportowców zakwalifikowanych na igrzyska olimpijskie odbywające się w 1984 r. w Los Angeles, igrzyska paraolimpijskie, zawody osób niepełnosprawnych przed rokiem 1992, które stanowiły odpowiednik igrzysk paraolimpijskich, igrzyska głuchych, zawody sportowe przed 2001 r., będące odpowiednikiem igrzysk głuchych. Kto ma prawo do emerytury olimpijskiej? Zdobycie medalu to nie wszystko. By się zgłosić po emeryturę osoby, które składają wniosek muszą spełnić następujące warunki: ukończyć 40. rok życia, nie być osobami skazanymi prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo lub umyślne przestępstwo skarbowe, nie mogą być karane za doping, muszą posiadać polskie obywatelstwo, stale zamieszkiwać w Polsce, innym państwie należącym do Unii Europejskiej, państwie należącym do EFTA (Europejskie Porozumienie o Wolnym Handlu). Tokio 2020. Coming out reprezentantki Polski! Zdradziła, że lada dzień bierze ślub... Wysokość emerytury olimpijskiej jest powiązana ze wskaźnikiem kwoty bazowej korpusu służby cywilnej. Ustawa budżetowa ustala jej wysokość na każdy rok uwzględniając mnożnik, który wynosi 1,4. Ustawa budżetowa na 2020 roku przyjęła, że kwota bazowa dla członków korpusu służby cywilnej wynosi 2031,96 zł. Jeśli pomnożymy tę kwotę przez mnożnik 1,4, to otrzymamy 2844,74 zł. Tyle wynosi wysokość emerytury olimpijskiej w 2021 roku. Ważne jest to, że mamy do czynienia z kwotą netto. Czyli bez odprowadzania składek na ubezpieczenie zdrowotne i społeczne, a także bez podatku dochodowego. Jak wspomnieliśmy taka kwota jest przyznawana niezależnie od rodzaju medalu. Co więcej, jeśli sportowiec zdobył więcej niż jeden medal, to przysługuje mu prawo do tylko jednego świadczenia. Bartosz Kurek: Nasze głowy nie wylądują w chmurach Olimpijczyk musi złożyć wniosek o świadczenie Świadczenie olimpijskie nie jest przyznawane z urzędu. Sportowiec musi złożyć odpowiedni wniosek po zakończeniu swojej kariery i gdy osiągnie wiek emerytalny. Do tego musi załączyć konkretne dokumenty: zaświadczenie z Polskiego Komitetu Olimpijskiego potwierdzające zdobycie medalu, zaświadczenie z Polskiego Komitetu Sportowego potwierdzające zaprzestanie uczestnictwa w zawodach sportowych, dokument potwierdzający obywatelstwo Polskie, zaświadczenie o niekaralności. Minister do spraw kultury fizycznej zatwierdza wniosek, a świadczenie jest wypłacane co miesiąc do końca życia sportowca. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: BASEBALL Liczba uczestników: 6 drużyn. System kwalifikacji: Gospodarz, seria turniejów WBSC Premier12 (2 miejsca) i trzy turnieje kwalifikacyjne (3 miejsca) Polacy: Stracili szansę, gdy nie zakwalifikowali się do ME będących kwalifikacją do turnieju kwalifikacyjnego. HOKEJ NA TRAWIE Liczba uczestników: Po 12 drużyn w turniejach kobiet i mężczyzn. System kwalifikacji: Mężczyźni/kobiety: gospodarz, kontynentalne turnieje (4 miejsca) i dodatkowe dwumecze kwalifikacyjne jesienią 2019 roku (7 miejsc) Polacy: Obie drużyny straciły szansę na udział w IO po porażkach w turniejach FIH World Series w czerwcu 2019. KOSZYKÓWKA Liczba uczestników: Po 12 drużyn w turniejach kobiet i mężczyzn. System kwalifikacji: Mężczyźni: gospodarz, MŚ 2019 (2 miejsca dla Europy i Ameryki, 1 dla Azji, Oceanii i Afryki) i dodatkowy turniej kwalifikacyjny wiosną 2020 roku (4 miejsca) Kobiety: gospodarz, MŚ 2019 (USA) i dodatkowe turnieje kwalifikacyjne wiosną 2020 roku (10 miejsc) Polacy: Kobieca drużyna straciła szansę na udział w IO po braku awansu na ME. Męska drużyna powalczy o IO lub udział w turnieju kwalifikacyjnym na MŚ 2019 w Chinach ( KOSZYKÓWKA 3x3 Liczba uczestników: Po 8 drużyn w turniejach kobiet i mężczyzn. System kwalifikacji: Mężczyźni i kobiety: ranking światowy według stanu na (3-4 miejsca), gospodarz (0-1 miejsc), dwa turnieje kwalifikacyjne (3 plus 1 miejsce) Polacy: Męska drużyna wystąpi w 2020 roku w turnieju kwalifikacyjnym. Kobieca może się do niego dostać z rankingu światowego, jeśli będzie co najmniej na 19. miejscu (aktualnie na 22.). A bardzo możliwe, że wystarczy niższa lokata. PIŁKA NOŻNA Liczba uczestników: 12 drużyn w turnieju kobiet, 16 w mężczyzn. System kwalifikacji: Mężczyźni: gospodarz, kontynentalne turnieje (Francja, Niemcy, Rumunia, Hiszpania i 11 innych miejsc), kobiety: gospodarz, kontynentalne turnieje (Brazylia, Nowa Zelandia i 5 innych miejsc), MŚ (Wielka Brytania, Holandia, Szwecja), baraż afrykańsko-amerykański (1 miejsce) Polacy: Męska drużyna straciła szansę przegrywając walkę o awans na ME do lat 21. Żeńska drużyna straciła szansę, gdy nie zakwalifikowała się na MŚ PIŁKA RĘCZNA Liczba uczestników: Po 12 drużyn w turniejach kobiet i mężczyzn. System kwalifikacji: Mężczyźni: gospodarz, MŚ 2019 (Dania), kontynentalne turnieje (4 miejsca), dodatkowe trzy turnieje kwalifikacyjne (6 miejsc). Kobiety: gospodarz, kontynentalne turnieje (Francja, Angola i dwa inne miejsca), MŚ 2019 (1 miejsce), dodatkowe trzy turnieje kwalifikacyjne (6 miejsc) Polacy: Kobieca drużyna straciła szansę na udział w IO po 14. miejscu w ME 2018 i braku awansu do finałów MŚ 2019. Męska drużyna powalczy o IO lub udział w turnieju kwalifikacyjnym podczas ME 2020 w Austrii, Norwegii i Szwecji ( PIŁKA WODNA Liczba uczestników: 12 drużyn w turnieju mężczyzn, 10 kobiet. System kwalifikacji: Mężczyźni: gospodarz, Liga Światowa 2019 (Serbia), MŚ 2019 (2 miejsca), turnieje kontynentalne (4 miejsca), turnieje kwalifikacyjne (4 miejsca). Kobiety: gospodarz, Liga Światowa 2019 (USA), MŚ 2019 (1 miejsce), turnieje kontynentalne (4 miejsca), turnieje kwalifikacyjne (3 miejsca) Polacy: Obie drużyny straciły szanse, bo nie wystąpią na mistrzostwach Europy. RUGBY Liczba uczestników: Po 12 drużyn w turniejach kobiet i mężczyzn. System kwalifikacji: Mężczyźni: gospodarz, Rugby Sevens Series (Fidżi, USA, Nowa Zelandia, RPA), turnieje kontynentalne (Argentyna, Kanada, Wielka Brytania i 3 inne miejsca), dodatkowy turniej kwalifikacyjny (1 miejsce). Kobiety: gospodarz, Rugby Sevens Series (Nowa Zelandia, USA, Kanada, Australia), turnieje kontynentalne (Brazylia, Wielka Brytania i 3 inne miejsca), dodatkowy turniej kwalifikacyjny (2 miejsca) Polacy: Obie drużyny straciły szanse – żeńska zajęła 6. miejsce w turnieju kontynentalnym, męska nie zakwalifikowała się do niego SIATKÓWKA Liczba uczestników: Po 12 drużyn w turniejach kobiet i mężczyzn. System kwalifikacji: Mężczyźni/kobiety: gospodarz (Japonia), turnieje kwalifikacyjne (6 miejsc), turnieje kontynentalne (5 miejsc) Polacy: Kobieca drużyna zagra w turnieju kwalifikacyjnym we Wrocławiu ( a męska drużyna w Gdańsku ( W przypadku braku awansu będą mogły wystąpić w turnieju kontynentalnym SOFTBALL Liczba uczestników: 6 drużyn. System kwalifikacji: Gospodarz, MŚ (1 miejsce) i trzy turnieje kwalifikacyjne (USA i 3 inne miejsca) Polki: Straciły szansę – nie zakwalifikowały się do afrykańsko-europejskiego turnieju kwalifikacyjnego. *** Jak przebiega kwalifikacja do sportów indywidualnych na Igrzyska Olimpijskie w Tokio dowiesz się klikając w link. Pita Taufatofua – znacie to nazwisko? Nie? Specjalnie nas to nie dziwi, bo to człowiek bez wielkich osiągnięć sportowych w taekwondo. Jeśli jednak napisalibyśmy: gość, który na ceremonii otwarcia igrzysk w Rio maszerował z flagą, gołą klatą i cały się świecił, to pewnie coś byście kojarzyli. Więc to właśnie ten facet. Ale to nie tekst o jego klacie. Zacznijmy od krótkiej lekcji geografii, Pita pochodzi bowiem z Tongi. Jeśli jesteście w stanie wskazać to państwo na mapie – szacun. Jeśli nie, nie martwcie się. Całkiem prawdopodobne, że na stosunkowo małych mapach jest nie do zauważenia. Jeśli jednak macie pod ręką taką większych rozmiarów, szukajcie Tongi na prawo od Australii, obok Fidżi. Ten kraj, złożony z ponad 170 wysp, to jedno z pierwszych miejsc, gdzie świętują Nowy Rok. W czasie, gdy w Polsce co bardziej spóźnieni robią zapasy pewnych napojów, u nich są już one opróżnione. Jeśli chodzi o sport, to narodową dyscypliną Tongijczyków jest rugby. Nie żeby byli światową potęgą – w Pucharze Świata nigdy nie wyszli z grupy. Krajem rządzi król Tupou VI, którego pełne imię jest nieprzytaczalne, więc tylko zaznaczymy, że takowe posiada. Że to jedno z najmniejszych państw świata chyba nie musimy dodawać. Ale uwaga! Jest też polski akcent – gdy w 1939 roku Polska została zaatakowana, to właśnie Tonga była jednym z pierwszych państw, które wypowiedziało wojnę Niemcom. Potem jego mieszkańcy zrzucili się jeszcze na dwa myśliwce dla naszych lotników. Ot, dobre ziomki. I tyle ale o co chodzi z tym całym Pitą i dlaczego jest na tyle znany, że o nim piszemy? Żeby to wyjaśnić, musimy zacząć od tego nieszczęsnego olejku. Nieszczęsnego, bo szybko okazało się, że to dla Tongijczyka zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo. Błogosławieństwo, bo nagły przypływ popularności zawsze niesie ze sobą dodatkowe korzyści. Normalnie są to występy w programach telewizyjnych, kontrakty reklamowe, tego typu rzeczy. Pita mówił, że cieszy się, bo ludzie będą teraz wiedzieć, gdzie leży Tonga. Swoją drogą, pamiętacie jeszcze? Zapewne fajnie było też usłyszeć całą halę, sprzyjającą ci w walce z rywalem. Nawet gdy zakończyła się ona wynikiem 1-16. Przekleństwo, bo zaczął być kojarzony tylko z tym strojem, który przecież ubrał nie dla własnego widzimisię – to narodowy strój w jego kraju. A że Tonga leży w tropikach, to właśnie tak on wygląda. Podobnie zresztą jak olejek kokosowy, którym był nasmarowany, a który na tamtejszych wyspach jest często używany. Niestety, „miła pani”, która mu go nakładała, nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co robi. Pita zorientował się, że jest go już dość, gdy jego stopy zaczęły wyślizgiwać się z butów. Odrobinkę za późno. W konsekwencji tego zdarzenia dochodziło do dziwnych sytuacji. Łagodnie rzecz ujmując. Gdy udzielał wywiadu w jednej z telewizji, ponownie ubrany w ten sam strój, trzy prezenterki zaczęły smarować go – wciąż na wizji – tym właśnie olejkiem. Skomentowalibyśmy to jakoś, ale najlepiej zrobił to chyba on sam: „Ludzie nie rozumieją ile pracy włożyłem w to wszystko, wolą widzieć tylko lśniącego faceta z flagą. Treningom poświęciłem się całkowicie”. Nieważne co robi, nieważne kim jest, nieważne skąd się wziął – ważny jest fakt, że gość maszerował z gołą klatą i świecił się od olejku. Tak to wyglądało. A szkoda, bo jego historia, z najnowszym jej rozdziałem, jest naprawdę ciekawa. Wolfgramm i BananiTu warto się zatrzymać, zostawić na chwilę Pitę, i wspomnieć o dwóch innych Tongijczykach, którzy wystąpili na igrzyskach. I – uwaga – o obu mogliście słyszeć! Pierwszy z nich w 1996 roku wybrał się do Atlanty. Był całkiem niezłym bokserem, jego bilans walk zawodowych to 20-4, w tym 14 nokautów. Walczył w wadze superciężkiej (na igrzyskach) i ciężkiej (w zawodowym ringu). Przy czym te określenia pasują do niego idealnie, bo było to około 150 kilogramów mięśni. Kawał chłopa. Dlaczego o nim piszemy? Bo na wspomnianych igrzyskach zdobył srebrny medal. W finale przegrał z pewnym panem, którego macie minimalną szansę kojarzyć. Władimir Kliczko. Mówi wam to coś? Nam obiło się o uszy. Paea Wolfgramm po tej porażce wrócił do domu, gdzie był traktowany jak zwycięzca. Nic dziwnego – do dziś to jedyny medal igrzysk w historii kraju. Na Tondze odbyło się wielkie święto, połączone z paradą, gdzie główną atrakcją był właśnie bokser. W tłumie stało mnóstwo dzieciaków, trzymających kartki z literami z jego imieniem. Był tam też Pita. Trzymał „P” i postanowił, że zostanie olimpijczykiem. Podobnie jak większość z nas kiedyś chciała zostać piłkarzami czy skoczkami narciarskimi. Różnica jest taka, że on faktycznie to jednak o tym, przejdźmy do człowieka o dumnie brzmiącym nazwisku. Bruno Banani. Jeśli wydaje się wam ono nieco podejrzane, to macie rację. Gość został pierwszym Tongijczykiem, który zakwalifikował się na zimowe igrzyska. Wystąpił na nich cztery lata temu, był 32 w saneczkarstwie i… to w sumie wszystko, co istotne dla tej historii. Ale nie możemy się oprzeć, by dodać tu jeszcze kilka zdań: Bruno sławny stał się kilka lat wcześniej, gdy komuś wydało się podejrzane, że nazywa się dokładnie tak samo, jak pewna firma odzieżowa z Niemiec. Szybkie śledztwo, sprawdzenie faktów i kilku ludzi mogło powiedzieć, że „wszystko by się udało, gdyby nie ci przeklęci dziennikarze”. Historia brzmiała tak: Bruno zgłosił się do udziału w konkursie, który miał wyłonić pierwszego zimowego olimpijczyka z Tongi. Konkurs zorganizowano, bo tamtejsza księżniczka, chciała zobaczyć Tongijczyka rywalizującego w zimowych warunkach. Powód dobry jak każdy inny, prawda? A Banani to tak naprawdę Fuahea Semi. Zmiana nazwiska to pomysł agencji reklamowej, która reprezentowała też niemieckie przedsiębiorstwo. Marketing XXI wieku. Sami nie wiemy, czy bardziej jesteśmy rozbawieni, przerażeni czy zakłopotani. 20 lat Najwyższa pora wrócić do tego, co interesuje nas najbardziej, ale zanim trafimy na zimowe igrzyska, zajrzyjmy znów na letnie. Bo cała droga Pity, od momentu, gdy był dzieciakiem na paradzie, do występu na największej sportowej imprezie świata, jest cholernie interesująca. Jeśli macie znajomego reżysera, to powiedzcie mu, że to gotowy materiał na film. Tonga nie jest najbogatszym krajem świata. Szczególnie gdy wychowujesz się w dziewięcioosobowej rodzinie, jak Pita. Jego matka była pochodzenia angielsko-australijskiego, a ojciec to rdzenny Tongijczyk. Ten ostatni skończył studia, co w jego czasach było czymś niezwykłym. Ta mieszanka sprawiła, że Pita ma jaśniejszą skórę od większości mieszkańców kraju (choć dziś żyje w Australii). A to wystarczy innym dzieciakom w szkole, by kogoś gnębić. Szczególnie, gdy jest się stosunkowo niewielkim, a on – choć dziś trudno w to uwierzyć – właśnie taki był.– Urodziłem się w Australii, ale wróciliśmy na Tongę, gdy byłem jeszcze dzieckiem. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak to jest dorastać w tym kraju. Każdej niedzieli wyrywałem z ziemi maniok. (…) Mam pełne doświadczenie z życia na wyspie. Przez lata żyliśmy w domu z jedną sypialnią – cała nasza dziewiątka. Byliśmy bardzo biedną rodziną – mówił w Pita dostawał 20 centów kieszonkowego. To można było wydać na blok lodu, przenoszony w siatce, albo odczekać dwa i pół tygodnia, by zebrać pięćdziesiąt centów potrzebnych na burgera z jajkiem. Innymi słowy: lekko nie było. Przygodę ze sportem Pita zaczął od treningów rugby. Naturalny wybór, o czym już wiecie. Problem w tym, że… zresztą, niech wypowie się on sam:– Pamiętam, że chodziłem treningi przez cztery lata z rzędu, nie opuściłem ani jednego. Przez te cztery lata ani razu nie zostałem wpuszczony na boisko. Za każdym razem myślałem: „W następnym tygodniu, w następnym tygodniu”, ale nigdy się nie udało. Szybko nauczyłem się, jak uparty potrafiłem być, gdy chodziło o nie rezygnowanie ze swojego celu. Zwróćcie uwagę na ostatnie słowa. Bo gdy Pita przerzucił się na taekwondo, okazały się one szczególnie istotne. A było to tak: najpierw, w 2004 roku, miał wystartować w kwalifikacjach olimpijskich. Na Fidżi, gdzie się odbywały, przylecieli jego rodzice, którzy mieli oglądać go w akcji po raz pierwszy. Jedyne, co zobaczyli, to Pitę, który nie wszedł na matę. Przed turniejem usłyszał, że z Ameryki przyleciał syn jednego z działaczy i to on lata później – turniej tej samej rangi, kwalifikacje do igrzysk w Pekinie. Pita dociera do finału, w którym prowadzi i wtedy… uszkadza sobie kość. Walczy jeszcze dwie rundy, co kończy się wielką opuchlizną i wizytą w szpitalu. A, przez sześć miesięcy nie mógł też chodzić. Podobnie było z kwalifikacjami do Londynu. Kontuzja na turnieju w Azerbejdżanie, a w efekcie szybka rezygnacja z dalszej walki. W głowie myśl o tym, że jest jeszcze turniej, w Australii. Sęk w tym, że powinien leczyć się sześć miesięcy, a przerwa pomiędzy imprezami trwała tylko osiem tygodni. Mimo to walczy, nawet awansuje do finału, ale w nim jest w stanie jedynie skakać na jednej nodze. A że życie to nie „Karate Kid”, to nie wygrywa. Po tym wszystkim nie chodzi kolejne trzy miesiące. Jak pech, to pech. Każdemu jednak jego limit musi się kiedyś wyczerpać. Rok 2016, kolejna szansa, tym razem na igrzyska w Rio:– Pracowałem na pełny etat w tym samym czasie, w którym trenowałem. Zmagaliśmy się z problemami finansowymi, ale udało nam się dostać bilet do Papui-Nowej Gwinei. Tam dotarłem do finału, z rywalem z niego przegrałem wcześniej dwa razy. W finale wszystko rozstrzygnęło się w złotym punkcie – ktokolwiek by go nie zdobył, wygrałby mecz. Zabawna rzecz w tym wszystkim jest taka, że nawet nie pamiętam kopnięcia, za które dostałem ten punkt – myślałem, że w ogóle nie kopnąłem. Pamiętam jedynie, że spojrzałem na tablicę wyników i zobaczyłem wynik: Tonga 1-0 Nowa Zelandia. Dwadzieścia lat igrzyskach w Rio już wszystko wiecie. Ale Pita nie byłby najwidoczniej sobą, gdyby po nich nie uznał, że brakuje mu wyzwań. I tak dochodzimy do tego, co w ogóle nas tu sprowadziło. NartyTak naprawdę Pita nic nie musi. Sławę zyskał w Rio, ma stałą pracę (zajmuje się niepełnosprawnymi i żyjącymi w biedzie dziećmi), dyplom inżyniera zrobił kilka lat temu, kończy magistra. Od osiemnastego roku życia para się też modelingiem. Każdy normalny człowiek, na pomysł dostania się do zimowych igrzysk w takiej sytuacji, pomyślałby: „Na cholerę mi to?”. Pita zdecydowanie normalny nie jest. Tuż po Rio wymyślił sobie, że pojedzie do Korei i będzie tam biegał na nartach. Sęk w tym, że średnia roczna temperatura na Tondze to ok. 25 stopni Celsjusza, a śniegu nie pamiętają tam nawet najstarsi górale. Choć i tych chyba tam brak. Ale to wszystko to tylko drobne przeszkody na drodze do osiągnięcia większego celu. Regularnie pojawiały się też kolejne: gdy wyjechał do Niemiec na treningi, nie było tam śniegu i padał deszcz, w Turcji dowiedział się, że jego samolot do Chorwacji, gdzie miał startować, już odleciał, poza tym kilka razy złamały mu się narty (na szczęście tym razem kości wytrzymały). Z nartami to w ogóle inna historia, bo to przecież człowiek, który o bieganiu na nich nie wiedział nic. Pierwszy raz założył je rok przed igrzyskami. Brak środków powodował, że przez długi czas biegał na jednej parze, podczas gdy najlepsi zawodnicy mają ich kilkadziesiąt. Większość roku trenował zresztą na nartorolkach. I choć zasady MKOl-u zezwalają na kwalifikację do igrzysk przez wyścigi na nich, to takich po prostu zabrakło, musiał więc biegać na śniegu. Woskowanie nart? Kupił wosk przez Internet. Jeden. Sęk w tym, że… do snowboardu. To nie miało prawa się udać. Pita miał jednak pewną przewagę nad wieloma zawodnikami z Polski, Norwegii czy Niemiec. Kacper Merk, komentator i dziennikarz Eurosportu:– MKOl prowadzi akcję wspierania rozwoju sportu w państwach, nazwijmy to umownie, takiego narciarskiego trzeciego świata. W związku z tym na igrzyskach reprezentowany musi być każdy kontynent i wiadomo, że z takiego kontynentu jak Australia czy Ameryka Południowa jest się tysiąc razy łatwiej dostać, bo tam nie ma konkurencji. Więc jeżeli spełnia się podstawowe wymogi, czyli zrobiło się FIS punkty w okresie kwalifikacyjnym, to ma się bardzo dużą szansę, by pojechać na mu też to, że trafił na dwóch bardziej doświadczonych zawodników z Chile i Meksyku. Oni też nie osiągali wyników, którymi mogliby się chwalić, ale wiedzieli co nieco o tym sporcie. W grupie cała trójka była silniejsza. – Jeden gość wiedział jak woskować narty. Jeden jak zarezerwować pokój hotelowy. Zorientowaliśmy się, jakie mamy środki i zaczęliśmy pracować wspólnie. Dla mnie to jest olimpijski duch. Nie chodzi tylko o zdobywanie złotych medali i wzajemne niszczenie się. Chodzi o wspieranie się – mówił Pita. Kolejne starty nie przynosiły jednak rezultatów, mimo udoskonalenia metod. W Jakuszycach, na mistrzostwach Polski, stracił do zwycięzcy 45 minut. W dużej mierze przeszkodziła mu narta, która wypięła się, zjechała ze zbocza i szukał jej przez kwadrans. Inna sprawa, że przez prawie rok trenował do sprintów, a na długie dystanse przerzucił się z przypadku – gdy zajechał do Kolumbii, okazało się, że sprint, który miał się odbyć tuż nad poziomem morza, jest biegiem dystansowym… na wysokości 2600 metrów. Wszystkie te przeciwności losu jakoś pokonywał. Także brak pieniędzy. Odpalił zbiórkę, chciał zebrać 50 tysięcy dolarów, później cel zmniejszył się do 30. Ludzie wpłacili 16. Jak mówi, nigdy nie był w gorszej sytuacji finansowej, ale… No właśnie, jest jedno ale. Bo Pita zrobił coś, co każdy rozsądny człowiek uznałby za niemożliwe. I powtórzymy: to jest materiał na hollywoodzki film. Ostatnia szansa, ostatni wyścig. Islandia. Szybki rzut oka na tabelę wyników, chwila oczekiwania… i jest. Kwalifikacja olimpijska. Korea czeka. To wszystko się sobie szczerze: Pita na igrzyskach nie ma szans. Równie dobrze moglibyśmy wystartować tam my. Ale, przyznajemy, ta historia po prostu się dobrze sprzedaje. Spokojnie do czytania o niej moglibyście odpalić sobie Shię LaBeoufa, krzyczącego do was z ekranu, żebyście nie pozwolili marzeniom pozostać tylko marzeniami. Kacper Merk: – Powinniśmy patrzeć na jego występ na igrzyskach w ramach fajnej historii. Ciekawostka, że człowiek z końca świata, gdzie śniegu pewnie nigdy nie było, jedzie na igrzyska. Pewnie się przebije do CNN czy BBC, więc w kwestii promocji igrzysk to też ważna sprawa, ale to tylko ciekawostka. Nie czarujmy się, że to coś więcej. Na pewno odgrywa rolę ten aspekt telewizyjny, bo ludzie będą chcieli zobaczyć gościa, który rok biega na nartach niż gościa, który przybiega po 40. miejsce. A jednak większość ludzi zobaczy „Hm, a ten z Tongi jak sobie radzi?”. I Kacper ma rację. Odpalimy biegi. Tylko po to, by spojrzeć na to, na którym miejscu przybiegnie Pita. A jeśli nie będzie to ostatnie, ucieszymy się tak, jakby zdobył złoty medal. Bo ten Tongijczyk po prostu nas kupił. I WARZECHA

jak dostać się na igrzyska olimpijskie